Z całą świadomością ostrzegam, że dzisiejszy felietonik będzie o górach, miłości do nich i dziewczynie w trekingach :)
Podskakuje, nuci piosenki Starego Dobrego Małżeństwa i dumnie kroczy górskim szlakiem. W jej domu piętrzy się górska kolekcja przydasiów: koszulka z motywem górskim, biżuteria z górską przywieszką, kubek z niedźwiadkiem, breloczek wędrowca. Lista wydaje się nie mieć końca. Na półce zbiór górskich poradników, które ona chłonie z otwartą buzią. Składzik góromaniaczki powiększa się w zawrotnym tempie, by później zająć zaszczytne miejsce w sercu i życiu dziewczyny w trekingach.
Na końcu świata, gdzie czas wolniej płynie i pachnie bukowym drzewem i górską przygodą, zrodziła się wyjątkowa więź. Pasja, miłość do gór zawładnęły mną i bez wątpienia większość wolnego czasu poświęcam właśnie nim. One mają w sobie coś niesamowitego, co sprawia, że ilekroć ruszam na szlak, w moim sercu powstają nieodwracalne zmiany, które ukierunkowują mnie na opcję bycia szczęśliwą.
Całe szczęście, że moją miłość do gór akceptują osoby z mojego najbliższego otoczenia i wspólnie ze mną ruszają na szlak, określając mnie jako górskiego wariata.
Wiem, że kontakt z górami dostarcza mi tego, co potrzebuję. Uczy walki ze słabościami i mobilizacji.
* Góry to wolność *
W wędrowaniu lubię luz. Nie ma znaczenia, że właśnie usiadłam na polanie i umorusałam spodnie. Tutaj nawet pięciokrotnie łatana koszula w kratę ma niepowtarzalny charakter i styl. Liczy się wolność, obcowanie z naturą i smakowanie życia.
To chyba oznaka mojej romantycznej natury, bo góry są dla mnie rajem. Już pewnie pisałam, że jeśli w niebie jest równie pięknie, to ja już dziś bukuję sobie tam miejscówkę.
Obudzona z rutyny dnia codziennego z utęsknieniem wyczekuję rodzinnych wyjazdów w góry. To oderwanie od codzienności i wędrówka do innego świata, który raczy niebiańskimi widokami i euforycznymi doznaniami.
Górołaz kocha emocje, zapach bukowego drzewa, a swoim wycieczkom przywiązuje ogromną wartość. Ja na szlaku znajduję ukojenie i uczę się z dystansem patrzeć na świat i problemy. Wędrując mam czas na analizę, przemyślenia, by później wrócić z otwartym umysłem i wziąć życie za rękę.
,,Nauczyłem się, że wszyscy chcą żyć na wierzchołku góry zapominając, że prawdziwe szczęście kryje się w samym sposobie wspinania się na górę”.
Otóż to. Najwięcej frajdy daje sama wspinaczka. Trud, jaki wkładasz w to, by osiągnąć cel jest budujący. Nie zawsze jest łatwo, nie zawsze masz siłę, ale walczysz, by dojść do celu. To, że idąc udaje Ci się przezwyciężyć strach, lęk wysokości i inne obawy sprawia, że ogarnia cię szczęście.
Świat funduje nam ogromną mieszankę uczuć, dlatego nasze ciało i umysł potrzebuje restartu. Ja ukojenie znajduję w wędrowaniu.
Zakładam trekingi, biorę plecak i idę na spotkanie z przygodą. Rezygnuję z perfekcyjnego makijażu, eleganckich ciuchów, ruszam ja i mój minimalizm ukierunkowany na konkrety, które znajdują zastosowanie w praktyce. Chałka w schronisku i herbatka z termosu w górskim otoczeniu smakuje wykwintnie.
To inny świat, to świat, który kocham...
Przeczytaj także: Piszę pamiętnik
Ania :)
Subskrybuj
Zgłoszenie