Krok po kroku – od cyfrowego pliku do odbitki
Wywołaj szczęśliwe wspomnienie. Choć jedno w miesiącu.
Cyfrowa pułapka
Myślę, że na palcach jednej ręki mogłabym policzyć osoby z mojego otoczenia, które nie robią zdjęć. Wszyscy pstrykamy i łapiemy chwile telefonami, aparatami, wszystkim, co się tylko do tego nadaje i jest w zasięgu naszej ręki.
Chcemy mieć piękną pamiątkę z chwil, które w danym momencie są niepowtarzalne i wyjątkowe. A co dalej? Co się dzieje z tymi ,,złapanymi” w kadr momentami?
Powtarzane kilkakrotnie to samo ujęcie, taśmowe trzaskanie zdjęć wszystkiemu, co stanie na naszej drodze wpędza nas w cyfrową pułapkę.
Z wyjazdu przywozimy po 2 tysiące plików cyfrowych, których w konsekwencji nie mamy czasu przejrzeć i leżą sobie nieposegregowane na dysku i osiadają kurzem zapomnienia.
Później gdzieś nam umyka, że taki wyjazd w ogóle miał miejsce, bo znalezienie czegokolwiek spośród milionów plików i folderów na kompie, graniczy z cudem.
Pamiętam czasy (zabrzmiało trochę jakbym była tak stara, że zahaczyłam o erę dinozaurów), kiedy na dłuższy urlop zaopatrywałam się w dwie lub trzy klisze, każda po 36 zdjęć i co najciekawsze, to mi w zupełności wystarczało. Później, jak na szpilkach siedziałam czekając, aż odbiorę wywołane fotografie. Z ogromnym podekscytowaniem przeglądałam zdjęcie po zdjęciu i układałam kolejno w albumie.
Ogarnij się! Zrób z tym porządek!
Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, ile razy mówiłam taką komendę do siebie i co? I nic. Moje cyfrowe pliki w dalszym ciągu piętrzyły się na dyskach.
Na szczęście udało mi się postawić wewnętrznemu leniowi i małymi kroczkami wzięłam się za selekcję. Nagle okazało się, że mój komputer wcale nie potrzebuje kolejnego dysku, bo na starych znalazło się sporo miejsca, po odrzuceniu ,,śmieci”.
Selekcja i wywoływanie:
zostają ostre i wartościowe zdjęcia
minimum powtórzeń (czasem w tej kwestii idę na małe ustępstwa)
najlepsze zdjęcia lądują na papierze w formie odbitek lub w fotoksiążce
Przyczytaj także: Zamknięte w fotografiach czułe wspomnienia
Dlaczego warto wywoływać zdjęcia?
1. Z sentymentu do rodzinnych historii
2. Bo wspomnienia są bezcenne
3. Odbitki zostaną z nami na dłużej
4. Stanowią gwóźdź programu na spotkanie z przyjaciółmi
5. Wywołane i włożone do ramek są wartościową ozdobą i pasują do każdego wnętrza
6. Są idealnym rozwiązaniem na prezent
Setki, tysiące zdjęć przechowywane na komputerze są niczym w porównaniu z garścią tych wywołanych na papierze. Wywołuję zdjęcia, bo uwielbiam tworzyć historię, której ja i moja rodzina jesteśmy częścią.
Zdjęcia to coś więcej niż kadr. To złapana chwila, która warta jest więcej niż tysiąc słów.
Chętnie dowiem się jak jest u Ciebie w tym temacie. Jesteś wierna zdjęciom w papierowej wersji? A może wolisz cyfrowo skatalogowane wspomnienia? Podziel się swoją opinią w komentarzu.
Ania
Subskrybuj
Zgłoszenie