Rzeczy, które lubię robić w styczniu
Styczeń to początek czegoś nowego. Po lawinie grudniowych podsumowań, nadszedł czas na nowe rozdanie. Osobiście nie robię styczniowych postanowień, bo w mojej ocenie są przereklamowane, a popularne ,,nie będę jeść słodyczy” kończy się przy pierwszej wizycie u przyjaciółki.
Zamiast sztywnych noworocznych postanowień stawiam na konkretny plan działania. Uwzględniam w nim zobowiązania zawodowe, rodzinne, ale planuję też przyjemności.
Robię roczną planszę, dzielę ją na konkretne miesiące i wówczas mam pełny obraz tego, co przede mną. Są rzeczy, które muszę zaplanować na każdy miesiąc roku, ale w większości skupiam się na najbliższych sześciu miesiącach.
Styczeń, zima to czas, kiedy znajduję miejsce na moje zimowe przyjemności. Chcecie wiedzieć co to takiego? Już wyjaśniam :)
1. Zimowa wyprawa
Nie straszne mi wielkie mrozy i ogromnie tęsknię za zimą z puszystym śniegiem, szczypiącym w nosy mrozem. Uwielbiam zimowy krajobraz, który otulony białym puchem wyostrza nasze zmysły i darzy cudownym widokiem. Zimowa wyprawa może stać się źródłem mnóstwa doznań i prawdziwych przyjemności.
Bitki śnieżkami, jazda na sankach, orzeł na śniegu za każdym razem przypominają mi zabawy w dzieciństwie, kiedy to beztrosko korzystaliśmy z dobrodziejstw, jakie dostarczała matka natura.
2. Z kubkiem herbaty przy kominku
Wieczory przy kominku to pozytywne leniuchowanie. Gdy za oknem nie rozpieszcza nas pogoda, bo pada marznący deszcz lub jest zimowa zawierucha, fajnie jest posiedzieć w ciepłych skarpetach z kubkiem imbirowej herbaty. Jak do tego dołączysz książkę, to już w ogóle będzie rewelacja.
3. Wtulona w cieplutki szal
Na drugim miejscu, zaraz po kolekcjonowaniu i wywoływaniu zdjęć znajduje się moja miłość do szali, kominów i chust. Mam ich zdecydowanie więcej niż butów, spodni, czy innych elementów damskiej garderoby, a zimą szaleję na ich punkcie. Uwielbiam wtulać się w miękkie szale, które rozgrzewają a dodatkowo są świetnym elementem stylizacji.
4. Ulepić bałwana
Co by to była za zima, gdyby nie własnoręcznie ulepiony Olaf.
Lepienie bałwana to ekstra rozrywka i gwarancja dobrej zabawy. Co roku, jak tylko pogoda na to pozwala, wychodzę z dzieciakami przed dom i lepimy zimowego przystojniaka. W tym roku, jak na razie nie udało nam się go stworzyć, ale wszystko przed nami (Matko Naturo! Jak to czytasz, to ja poproszę o śnieg)
Zimowe przyjemności sprawiają, że żyje się weselej i inaczej dostrzega otaczający nas świat.
Chętnie poznam Twoje typy zimowych umilaczy.
Ania :)
Subskrybuj
Zgłoszenie